..........................................................TADZIU...........
Można by było się zastanawiać, dlaczego na stronie
http://www.bocianyonline.pl/kamery.html przy Tomaszowie Bolesławieckim widnieje znaczek bociana, skoro Klekuś i Kropeczka oraz czwórka młodych odleciały już do Afryki... Otóż w Klekusiowie naprawdę jest bocian!
Tadziu - bo tak ma na imię, trafił do Klekusiowa po alarmie
Wójta Gminy Pielgrzymka
Tomasza Sybis (pow. Złotoryja). 04 sierpnia otrzymałem informację, że w miejscowości Twardocice (ok. 30 km od Klekusiowa) znajduje się bocian z uszkodzonym skrzydłem. Na miejscu okazało się, że bocian ma ranę skrzydła (prawdopodobnie został postrzelony śrutem z wiatrówki lub nadział się na jakiś drut). Natychmiast zawiozłem go do weterynarza. Tam udzielono mu pomocy. Zdjęcie rentgenowskie skrzydła wykazało uszkodzenie mechaniczne. Rana była zaropiała, wprowadzono antybiotykoterapię - codzienne płukanie rany w roztworze z antybiotykiem. Założono opatrunek uciskający, który unieruchamia skrzydło.
Tadeusz zostanie pod opieką weterynaryjną do czasu wygojenia rany. Póki co rokowania są dobre, ale dopiero wczesną wiosną okaże się, czy wróci do pełnej sprawności.
Ze względu na swój stan zdrowia Tadziu nie mógł polecieć do Afryki.Jak na razie został więc pod opieką moją i weterynarza.
............................................................MACIEK...........
Na początku października pojawiła się informacja o bocianie z województwa lubuskiego z uszkodzonym skrzydłem. Na terenie woj. lubuskiego nie ma ośrodka dla zwierząt, dlatego bocian miał zostać przewieziony do dolnośląskiego schroniska. Niestety nie było to możliwe, ponieważ RDOŚ w Gorzowie (woj. lubuskie) nie może płacić za utrzymanie bociana na Dolnym Śląsku. Szczegóły:
http://zielonagora.gazeta.pl/zielonagora/1,35182,16743465,Dlaczego_w_Polsce_tak_trudno_uratowac_jednego_bociana.htmlPo zapoznaniu się z historią tego bociana postanowiłem zadziałać i pomóc w tej sprawie.
7 października bocian został przywieziony do Klekusiowa osobiście przez zastępcę RDOŚ w Gorzowie - Pana Wincentego Piworun. Bociek otrzymał imię Maciek. Od razu odbył wizytę weterynaryjną, po której okazało się, że ma zapalenie stawu łokciowego, spowodowane prawdopodobnie nie zabezpieczeniem skrzydła zaraz po urazie. Podobnie jak w przypadku Tadzia - zalecono antybiotykoterapię oraz unieruchomienie skrzydła.
Aby móc przetrzymać zwierzę objęte ochroną, nawet w celu pomocy,
wymagane jest zezwolenie Dyrekcji Ochrony środowiska.
Tak było w przypadku naszych bocianów. Bocian biały jest gatunkiem objętym ochroną ścisłą, więc aby mogły zostać w Klekusiowie potrzebne było odstępstwo od zakazu przetrzymywania żywych zwierząt wydane przez Regionalnego Dyrektora Ochrony Środowiska.
Na mój wniosek, po szczegółowej analizie warunków przetrzymania, RDOŚ wydał zgodę, aby do wczesnej wiosny zostały pod moją opieką. Zobowiązałem się zapewnić stałą opiekę weterynaryjną, stworzyć im odpowiednie warunki życia, zapewnić pokarm , dostęp do wody, zapewnić rehabilitację, która przywróci im prawdopodobnie sprawność fizyczną.
..............................................................WOJTEK........
Jak już wszyscy zauważyli, w Klekusiowie przebywa nowy bocian o imieniu "Wojtek". Jest to tegoroczny młodzieniec przywieziony podobnie jak Maciek z terenu woj. Gorzowskiego z urazem lewego skrzydła, którego nabawił się podczas swojego pierwszego wylotu z gniazda. Po kilku dniach przywieziono mi następnego, czwartego bociana, porażonego prądem ze złamaną nogą. Udzieliłem mu pierwszej pomocy usztywniając mu nogę.
Ze względu na jego poważny uraz postanowiłem jak najszybciej oddać go oraz Wojtka w ręce lekarza weterynarii w lecznicy ''Arka'' w Legnicy, która jest upoważniona przez GDOŚ do leczenia tego gatunku i ma obowiązek udzielić pierwszej pomocy dziko żyjącym zwierzętom. Kiedy pojechałem po dwóch dniach sprawdzić jak się czują bociany spotkało mnie wielkie rozczarowanie i niezadowolenie z powodu stanu w jakim się znajdowały.
Według mojej opinii nie zostały poczynione żadne kroki tj. wykonanie prześwietlenia RTG, założenie gipsu. Fakt ten stwierdziłem również między innymi po opatrunku, który był założony przeze mnie dwa dni wcześniej. Bez żadnego namysłu bociany zostały zabrane z powrotem do Klekusiowa. Ze względu na nieudzielenie natychmiastowej pomocy przez lecznicę czwarty bocian nie przeżył.
Fakt ten został zgłoszony do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska we Wrocławiu. w związku z zaniedbaniem swoich obowiązków przez dr Pawłowską.
Bocian "Wojtek" w tej chwili jest pod stałą miejscową opieką weterynaryjną oraz odbywają się konsultacje medyczne z lekarzami w Ośrodkach Kątna ,Mikołowie i Przemyślu.